poniedziałek, 30 grudnia 2013

Myśli wyszperane u schyłku roku


Jest coś agresywnego w takim podejściu do życia, które wygładza wszelkie nierówności i niedoskonałości.
Być w pełni człowiekiem, żywym i całkowicie oświeconym, oznacza zgodę na nieustanne bycie wyrzucanym z gniazda.
Żyć w pełni, to ciągle przebywać na ziemi niczyjej, doświadczać każdego momentu jako zupełnie świeżego i nowego.
Życie oznacza gotowość do ciągłego umierania.
Z punktu widzenia przebudzenia, to właśnie jest życie, podczas gdy chęć uchwycenia tego, co posiadamy, chęć znajdowania w każdym doświadczeniu potwierdzenia, pochwały, poczucia wspólnoty – to śmierć.
Jeśli zatem mówimy, że jamamara jest lękiem przed śmiercią, to w zasadzie mówimy o lęku przed życiem.
Chcemy być doskonali, a jednak cóż, wciąż widzimy swoje niedoskonałości i nie ma sposobu, żeby to  zmienić. Nie ma dokąd uciec. Wtedy właśnie ostrze przemienia się w kwiat.
Trzymamy się tego, co widzimy, czujemy to, co czujemy – nawiązujemy kontakt z własnym umysłem mądrości.
 

piątek, 27 grudnia 2013

Jostein Gaarder: "Dziewczyna z pomarańczami"

 
 Po "Dziewczynę z pomarańczami" sięgnęłam, jak często ostatnio, w poszukiwaniu czegoś lekkiego, ale nie w stopniu raniącym obszary mózgu odpowiedzialne za myślenie;)
Powieść Gaardera wymienione warunki spełnia. To prosta historia opowiadająca o miłości kobiety i mężczyzny oraz o relacji ojca i syna, gwałtownie przerwanej przez śmierć. Kiedy syn zacznie dorastać, kontakt będzie mógł zostać wznowiony - tym razem na płaszczyźnie  mentalnej, duchowej... Pojawią się podstawowe egzystencjalne pytania - o miłość, o śmierć i sens życia...
 
Powieść sensowna, acz nie porywająca. Bez literackiej chemii:)
 
Ulubiony cytat:
Każdy człowiek na tym placu był niczym kufer skarbów, pełen myśli i wspomnień, marzeń i tęsknot. Sam znajdowałem się w samym sercu własnego życia na ziemi, lecz to oczywiście dotyczyło wszystkich innych ludzi obecnych na placu, na przykład kelnera.
 
 

Słowa w muzykę oprawione


środa, 18 grudnia 2013

Wisława Szymborska "Miłość szczęśliwa"

Miłość szczęśliwa. Czy to jest normalne,
czy to poważne, czy to pożyteczne -
co świat ma z dwojga ludzi,
którzy nie widzą świata?

Wywyższeni ku sobie bez żadnej zasługi,
pierwsi lepsi z miliona, ale przekonani,
że tak stać się musiało - w nagrodę za co? za nic;
światło pada znikąd -
dlaczego właśnie na tych, a nie innych?
Czy to obraża sprawiedliwość? Tak.
Czy narusza troskliwie piętrzone zasady,
strąca ze szczytu morał? Narusza i strąca.

Spójrzcie na tych szczęśliwych:
gdyby się chociaż maskowali trochę,
udawali zgnębienie krzepiąc tym przyjaciół!
Słuchajcie, jak się śmieją - obraźliwie.
Jakim językiem mówią - zrozumiałym na pozór.
A te ich ceremonie, ceregiele,
Wymyślne obowiązki względem siebie -
wygląda to na zmowę za plecami ludzkości!

Trudno nawet przewidzieć, do czego by doszło,
gdyby ich przykład dał się naśladować.
Na co liczyć by mogły religie, poezje,
o czym by pamiętano, czego zaniechano,
kto by chciał zostać w kręgu.

Miłość szczęśliwa. Czy to jest konieczne?
Takt i rozsądek każą milczeć o niej
jak o skandalu z wysokich sfer Życia.
Wspaniałe dziatki rodzą się bez jej pomocy.
Przenigdy nie zdołałaby zaludnić ziemi,
zdarza się przecież rzadko.

Niech ludzie nie znający miłości szczęśliwej
twierdzą, że nigdzie nie ma miłości szczęśliwej

Z tą wiarą lżej im będzie i żyć, i umierać.

środa, 11 grudnia 2013

Czasowstrzymywacz

Jeśli coś było na tyle ważne,
że nie możesz o tym zapomnieć,
 wiedz, że musi do ciebie wrócić.
Może w innej osobie, innym miejscu, czasie, ale wróci.

                                                                                                          F. Dostojewski

wtorek, 26 listopada 2013

Ciepło, coraz cieplej... - Anna Gavalda: "Po prostu razem"



 

(...) nasze pewniki nigdy się nie sprawdzają. Jednego dnia chce się umrzeć, a następnego człowiek zdaje sobie sprawę, że wystarczy zejść kilka stopni, aby odnaleźć kontakt z życiem, i zaraz lepiej wszystko widać.
 
 
Historia pełna ciepła - buforu dla ostrej i chropowatej rzeczywistości, z którą mierzą się bohaterowie. Zranieni przez rodziny, poszukują schronienia w przyjaźni.
 
Opowieść o znaczeniu bliskich relacji i o tym, co się dzieje, kiedy ich zabraknie. Czuła, lecz nie sentymentalna. Pełna wielokropków - jak to u Gavaldy ;)
 
Dodatkowy smaczek to miejsca, do których razem z bohaterami podążamy - ulice Paryża w świątecznej aurze, zabytkowa kamienica, zamek i stary domek na wsi...
 
Lubię.
 
A gdybyście zechcieli skonfrontować własne wyobrażenia z ekranizacją powieści,
zerknijcie tutaj:
 
 





czwartek, 21 listopada 2013

Migawka z podróży

Wydeptywanie nowych ścieżek to absorbujące zajęcie. Niewiele czasu na czytanie.
 
 
Warszawa, ul. Próżna
 

piątek, 1 listopada 2013

O tej, która jest silniejsza od śmierci...


Gdyby Cię kochał
Jak Cię kocham
Odszedłbym ze wstydem
Przeprowadziłbym się
Zmieniłbym nazwisko

Kiedy on cię obserwuje
Kiedy liczy, że kupi Twoją duszę
Na Twej dłoni jego złote pierścionki
Jakby miał ptaka w klatce

Kiedy zatańczymy anioły uciekną i schowają swe skrzydła

Ksiądz powiedział, że zbawienie mej duszy
Tkwi w równowadze aniołów
I pod trybami pasji
Nadaję wierze własny kształt

Kiedy zatańczymy anioły uciekną i schowają swe skrzydła

Wciąż jestem w tobie zakochany
Znajdę miejsce do zamieszkania
Dam ci wszystko co mogę dać

Kiedy zatańczymy anioły uciekną i schowają swe skrzydła
Kiedy zatańczymy anioły uciekną i schowają swe skrzydła

Gdybym mógł zburzyć te mury
I krzyknąć moje imię ku bramom Nieba
Zakasałbym rękawy
I zniszczył mroczne maszyny losu

Katedry są zniszczone
Nieba nad nami już nie ma
A ogień piekielny jest odległą obietnicą
Wciąż będę mówić
Że jestem zakochany

Nie będzie cię kochał
Tak jak ja cię kocham
Nie będzie tak o ciebie dbać
Będzie cię źle traktować, jeśli zostaniesz

Chodź i żyj ze mną
Będziemy mieć własne dzieci
Będę cię kochał bardziej niż życie
Jeśli przyjdziesz i zostaniesz mą żoną

Kiedy zatańczymy anioły uciekną i schowają swe skrzydła
Kiedy zatańczymy anioły uciekną i schowają swe skrzydła
Kiedy zatańczymy anioły uciekną i schowają swe skrzydła
Kiedy zatańczymy anioły uciekną i schowają swe skrzydła

Będę cię kochał nad życie
Jeśli tylko zostaniesz moją żoną
Będę cię kochał nad życie
Jeśli tylko zostaniesz moją żoną
Będę cię kochał za dnia i w nocy
Będę próbować na każdy sposób

Tej nocy miałem sen
Śniło mi się, że byłaś u mego boku
Spacerowałaś ze mną kochanie
Me serce przepełniała duma
Tej nocy miałem sen

piątek, 11 października 2013

środa, 9 października 2013

Poetycko - "znaczy chcesz być pisarzem?"

Biurko Marii Kuncewiczowej; Kazimierz Dolny; sierpień 2013
 
jeżeli samo nie wyrywa się z ciebie
 
na przekór wszystkiemu,

nie rób tego.

póki nie wyłania się nieproszone z twojego

serca, umysłu, ust

i bebechów,

nie rób tego.

jeżeli musisz godzinami

wgapiać się w monitor

albo garbić nad

maszyną do pisania,

szukając słów,

nie rób tego.

jeżeli robisz to dla forsy albo

sławy,

nie rób tego.

jeżeli robisz to, bo chce ci się

kobiet w łóżku,

nie rób tego.

jeżeli musisz wysiadywać,

przepisując wciąż od nowa,

nie rób tego.

jeżeli sama myśl, że masz to robić,

jest mordęgą,

nie rób tego.

jeżeli usiłujesz pisać jak ktoś

inny,

odpuść sobie.

 
jeżeli musisz czekać, aż z ciebie

wybuchnie,

czekaj cierpliwie.

jeżeli w końcu jednak nie wybucha,

rób co innego.

jeżeli najpierw musisz przeczytać to żonie,

swojej dziewczynie albo chłopakowi,

rodzicom czy komukolwiek,

nie jesteś gotów.

 

nie bądź jak tylu innych pisarzy,

nie bądź jak tyle tysięcy

pisarzy - samozwańców,

nie bądź drętwy, nudny i

zżerany samo -

uwielbieniem.

biblioteki całego świata ziewały,

ziewały, aż

usnęły

nad takimi jak ty.

nie dokładaj się do tego

chyba że samo wyrywa ci się

z duszy rakietą,

chyba że dalszy bezruch

kazałby ci oszaleć,

zabić siebie lub kogoś,

nie rób tego.

chyba że słońce w tobie

pali ci bebechy,

nie rób tego.

 
kiedy naprawdę przyjdzie pora

i jeśli zostałeś wybrany,

zrobi się

samo i odtąd już będzie się robiło

póki nie skonasz ty albo ono w

tobie.

 
innej drogi nie ma.
 

i nigdy nie było.

Charles  Bukowski 
 
Źródło

wtorek, 1 października 2013

Poetycko - "Jeśli masz czyjeś serce"

 

 

Jeśli masz czyjeś serce, 
masz dom − 
na każdym miejscu,
na którym staniesz.  

Słowa miłości,
myśli czułe
są z tobą nieustannie.

I nawet w obcym kraju
one twój sen osłaniają,
tworzą nad nimi baldachim czułości.

Janina Brzostowska 

O miłości i sztuce w lekkiej oprawie - Susannah Keating: "Włoska przygoda"


Oczywiście, skusiła mnie okładka z reprodukcją obrazu Renoira pt. "Dziewczynka z książką". I trafiłam na taką oto opowieść:
Patrizia mieszka w Nowym Jorku, gdzie pracuje w galerii, a wolny czas spędza u boku życzliwego, acz nieco przewidywalnego Erica. W sercu skrywa dwie tęsknoty - za malowaniem oraz za ojcem, którego nigdy nie miała możności poznać. Po śmierci matki wyrusza do Włoch, miejsca, gdzie kiedyś poznali się jej rodzice...
Zanurzenie się w tej historii było doświadczeniem przyjemnym i poruszającym. Kojącym. Powieść w lekkiej formie oddaje ważną prawdę o roli ojca w życiu dziewczynki, o tym, że jego wsparcie jest nieodzowne w rozwijaniu talentu, a przejrzenie się w jego pełnych uznania oczach to kapitał do stworzenia w przyszłości udanego związku z mężczyzną. Kiedy tego zabraknie, to jakoś tak "pod górkę" robi się w życiu...
Dodam jeszcze, że z przyjemnością wraz z Patrizią przeniosłam się do południowego klimatu i zatęskniłam, żeby znów odwiedzić Włochy.
Powieść idealna na jesienny weekend.

poniedziałek, 30 września 2013

Kiedy poeta spotyka poetę... - Rainer Maria Rilke: "Listy do młodego poety"


Jest 1902 rok. Stojący "u progu kariery, przeciwko której się wszystko w nim burzyło" Franz Xaver Kappus, dowiaduje się, że przed laty w tej samej Akademii Wojskowej przebywał "szczupły, blady chłopak (...), spokojny, poważny i wybitnie uzdolniony", lubiący "trzymać się z boku i cierpliwie znoszący rygory życia w internacie". Rainer Maria Rilke, poeta.
Obdarzony artystyczną wrażliwością Franz postanawia wysłać do niego swoje wiersze i poprosić o ocenę.
Tak rozpoczyna się kilkuletnia wymiana korespondencji między poetami.
O czym pisał Kappus możemy się jedynie domyślać na podstawie listownych odpowiedzi Rilke'go, bo to one stanowią treść niewielkiej niebieskiej książeczki.
Rilke okazuje się być mentorem troskliwym, delikatnym, acz wymagającym. Jego listy są pełne szacunku.
Dzięki lekturze możemy się dowiedzieć, co myślał o pisaniu, o sztuce i szerzej, o podstawowych zagadnieniach ludzkiej egzystencji. 
 
Lubię wracać do Rilke'go. To poeta pełen czułości i refleksji, dążący do zgłębienia tajników życia. Mężczyzna pielęgnujący wewnętrzną animę, czyli człowiek na drodze do osiągnięcia pełni.
 
Hmm... wychwycenie fragmentów wartych uwiecznienia z tak płynnego i esencjonalnego tekstu nie jest zadaniem prostym, ale próbuję:
 
(...) wiele zdarzeń żyje w przestrzeni, której nie naruszyło słowo. A zdarzenia, które najtrudniej wysłowić, to dzieła sztuki - tajemnicze egzystencje, trwające obok naszego życia, gdy to przemija.
*
Jeśli dzień powszedni zdaje się Panu ubogi, niech go Pan za to nie obwinia; siebie niech Pan oskarża, niech Pan powie sobie, że nie dość jest poetą, by wysłowić bogactwa codzienności: bo dla tego, kto tworzy, nie istnieje ubóstwo, nie masz dlań ubogiego ani obojętnego miejsca.
*
Postęp ten przeobrazi (zrazu wbrew woli zacofanych mężczyzn) przeżywanie miłości, które teraz pełne jest zbłądzenia, odmieni je do gruntu, zbuduje związek dwojga ludzi, a nie mężczyzny i kobiety. A ta bardziej ludzka miłość (która będzie się dokonywać nieskończenie dyskretnie i cicho, dobra i jasna w związkach i rozejściach) będzie podobna do owej miłości, którą my przygotowujemy w zmaganiu i trudzie, miłości polegającej na tym, że graniczą ze sobą dwie samotności, nawzajem się chroniąc i pozdrawiając.
 
 

sobota, 28 września 2013

Młoda pisarka w Japonii - "Ani z widzenia, ani ze słyszenia" - Amelie Nothomb

 
Klimat i styl belgijskiej pisarski był już mi wcześniej znany z lektury "Kwasu siarkowego" oraz "Z pokorą i uniżeniem".
"Ani z widzenia, ani ze słyszenia" to krótka, w dużej mierze autobiograficzna, powieść inspirowana kilkuletnim pobytem Nothomb w Japonii. 
Amelie w wieku dwudziestu dwóch lat wraca do kraju swego dzieciństwa, aby pracować, szlifować znajomość języka japońskiego, ale przede wszystkim by doświadczać życia oprawionego w odmienne wzorce kulturowe...
Z wrażeń, wspomnień i refleksji wyłania się opowieść zajmująca, szczera i lekkostrawna dzięki specyficznemu poczuciu humoru autorki.  Warto się przy niej zatrzymać.
 
***
 
Zanurkowałam w pejzaż. O cudzie biegu! Przestrzeń wyzwala ze wszystkiego. (...) Język mówi prawdę: uniknąć mówi uratować się. Jeśli umierasz, wyjedź. Jeśli cierpisz, rusz się. Inne prawo niż prawo ruchu nie istnieje.
 
 Odtąd do licznych innych istot, które we mnie mieszkają, dołączy biedaczka z gór. A także Zaratustra tańczący z górą Fudżi na szczycie. Będę zawsze nimi wszystkimi plus tą, którą jestem.
Moje różne tożsamości od dawna, może nawet nigdy nie spały. Morzy mnie sen, który je we mnie jednoczy.



czwartek, 19 września 2013

Kolejny deszczowy dzień...

Tegoroczne lato rozbłysło na chwilę słonecznie, po czym zniknęło za zasłoną deszczu.
Jeśli prognoza pogody jest trafna, to będzie tu padać jeszcze przez dziesięć dni...
Nic to...

 
 

środa, 11 września 2013

Poetycko - "Baju baj"

Nad brzegiem jasnej wody
Platan, ja, kot, słońce i nasze życie
W wodzie wierne odbicia:
To platan, to ja, to kot, a to - nasze życie.
A woda rzuca blask
Na platan, kota, słońce, na życie i na moją twarz.
 
Nad brzegiem jasnej wody
Platan, ja, kot, słońce i to nasze życie...
Pierwszy odejdzie kot.
Przepadnie jego odbicie.
Potem odejdę ja.
Przepadnie moje odbicie.
Potem platan odejdzie.
Przepadnie jego odbicie.
Potem woda przepadnie, zostanie słońce,
Wreszcie odejdzie i ono...
 
Nad brzegiem jasnej wody
Platan, ja, kot, słońce i to nasze życie.
Woda chłodna i czysta,
Platan potężny,
Ja - wiersze piszę,
Kot mruczy i drzemie,
Słońce przygrzewa,
Żyjemy - chwalić Boga - żyjemy!
A woda rzuca blask
Na platan, na kota, na słońce, na życie i na moją twarz...

Nazim Hikmet

środa, 21 sierpnia 2013

Stosik kazimierski

Poza artystyczno-kulinarnymi wrażeniami z Kazimierza Dolnego nad  Wisłą przywiozłam ten oto stosik:
 
 
Nałęczów; tuż przy Pałacu Małachowskich, sierpień 2013

1. Maria Kuncewiczowa: Przezrocza. Notatki włoskie
2. Gerd Shneider: Lalka Kafki
3. Jaelyn Moriarty: Mam łóżko z racuchów
4. Lori Lansens: Opowieść żony
5. Samouczek języka niemieckiego
 
(Chwała "promocjom";) ).
 

sobota, 17 sierpnia 2013

Poetycko - "Przepaska na oczy"


W tej ciemności odpoczywam,
niegotowa na światło, które wschodzi
dzień po dniu
i wzywa do współudziału.
Czarny jedwabiu, chroń mnie.
Potrzeba mi więcej nocy, nim otworzę
oczy i serce
na olśnienie. Muszę jeszcze
rosnąć w ciemności jak korzeń,
niegotowy, niegotowy na pewno.

Denise Levertov
(przeł. Czesław Miłosz)

piątek, 16 sierpnia 2013

Yasmina Khadra - "Co dzień zawdzięcza nocy"

O książce:
 
Co dzień zawdzięcza nocy - Yasmina Khadra
  
Książka Yasminy Khadra pt. "Co dzień zawdzięcza nocy" trafiła do mnie w nader przyjemnych okolicznościach. Otóż w księgarni, kiedy już miałam płacić za najnowszy tom opowiadań Munro, powiedziano mi, że mogę wybrać jeszcze jedną pozycję za "złotówkę". Zaintrygował mnie tytuł powieści, a i "kwiatowe" imię autorki prawdopodobnie mogło odegrać kuszącą rolę. Kiedy spojrzałam na ostatnią stronę okładki, ku mojemu zaskoczeniu, dowiedziałam się, że Yasmina jest mężczyzną;). Do osoby Autora jeszcze powrócimy, a tymczasem skupmy się na samej książce.
 
Oto wprowadzenie do fabuły: Algieria, lata 30. XX wieku. Ojciec dziesięcioletniego Junusa, zrujnowany rolnik, oddaje syna na wychowanie bratu, aptekarzowi w Oranie. W wyniku zawirowań historycznych chłopiec wraz z przybraną rodziną ląduje w Río Salado, niewielkim miasteczku słynącym z winnic. Tam zawiera przyjaźń z trzema chłopcami różnych wyznań i narodowości, tam dorasta pośród rówieśników, tam staje się mężczyzną. I tam poznaje miłość swojego życia... *
Resztę, jeśli będziecie mieli życzenie, prześledzicie osobiście;)
 
Powieść "Co dzień zawdzięcza nocy" to utwór pełen harmonii, gdzie liryzm współgra ze sprawnie poprowadzoną fabułą. Czyta się go płynnie i z zaangażowaniem. Akcja powieści obejmuje kilkadziesiąt lat z życia Junusa. Poznajemy przy tym jego historię rodzinną, losy przyjaciół oraz pierwszej miłości - Emilie, z burzliwą historia Algierii, w tym Oranu, w tle. A przy tym żadnych dłużyzn i nadużywania słów. Forma nie przesłania treści. Khadra za pomocą kilku zdań potrafi wprowadzać czytelnika w odpowiedni nastrój: zima roku 1960 była tak ciężka, że nasze modlitwy zamarzały; zdawało się, że słychać, jak spadają z nieba i rozbijają się na ziemi niczym kostki lodu. (...) dla wojny warunki były jak najbardziej sprzyjające, a na cmentarzach ruch panował jak w porcie. 
 
Pomimo dramatycznych sytuacji przeżywanych przez Junusa i jego przyjaciół, pomimo życiowych strat i niespełnień  nasycających powieść nostalgią, nie jest tu mrocznie ani przytłaczająco. Bo ostatecznie jest to opowieść o dojrzewaniu do zgody na życie takim, jakim faktycznie było i jakie jest. Oraz do brania za nie odpowiedzialności:
Może tak jest lepiej, powtarzałem sobie. Emilie nie była mi przeznaczona. Przecież to takie proste. Nie da się zmienić biegu tego, co zostało zapisane... Bzdura!... Później, dużo później doszedłem do tej prawdy: n i c  n  i e  j e s t  z a p i s a n e. W przeciwnym razie bieg rzeczy nie miałby racji bytu; moralność byłaby jedynie starą klępą i żaden wstyd nie wywoływałby rumieńca w obliczu zasługi. Są naturalne rzeczy, które nas przerastają, ale w większości przypadków pozostajemy kowalami własnych nieszczęść. (...) Jeśli zaś chodzi o to, co nazywamy fatum... cóż, sprowadza się ono do tego, że z uporem nie zgadzamy się ponosić konsekwencji swoich mniejszych i większych słabości.
 
U zmierzchu życia, w pewną bezsenną, wypełnioną wspomnieniami noc, nasz bohater odkryje kolejną ważną prawdę o sobie: Pozwalam, by to wspomnienie zapanowało nad oddechem, bezsennością, nad całym moim jestestwem. Dostrzegam naszą chatę na końcu znikającej drogi... Jestem wiecznym dzieckiem... Człowiek nie wraca do dzieciństwa, człowiek z dzieciństwa nigdy nie wychodzi. Jestem stary? Ja? Czyż starzec nie jest po prostu dzieckiem, któremu przybyło lat albo ciała?
 
Polecam.
 
--------------------
* tekst z okładki
 
O Autorze:


 (Źródło: http://bibliobs.nouvelobs.com/)


Yasmina Khadra to pseudonim literacki, tworzącego w języku francuskim, algierskiego pisarza Mohammeda Moulessehoula (ur. 1955). Pochodzi od imion jego żony i został przyjęty w celu uniknięcia problemów z cenzurą wojskową. Ujawniając swoją tożsamość w czasie toczącej się w Algierii wojny domowej, Moulessehoul, jako oficer armii algierskiej, mógłby narazić się na poważne kłopoty. Autor przestał się ukrywać w 2001 roku, kiedy to wystąpił z armii i zamieszkał we Francji. Za powieść pt. "Jaskółki z Kabulu" został nominowany do International IMPAC Dublin Literary Award.
Zachęcam do wysłuchania wywiadu, którego udzielił podczas swojej wizyty w Polsce:
  http://www.yasmina-khadra.com/index.php?link=video .
 


wtorek, 30 lipca 2013

Słowa w muzykę oprawione


"Poszukiwanie miłości"

Kto się błąka w poszukiwaniu miłości,
ujawnia tylko brak miłości w sobie samym,
 
a ci, w których jej nie ma, nigdy miłości nie znajdują,
tylko ci, którzy sami kochają, znajdują miłość
i wcale nie muszą jej szukać.
 
Dawid Herbert Lawrence

wtorek, 23 lipca 2013

Siedzieli więc oboje, dorośli,
 a jednak dzieci, dzieci w sercach,
i było lato, gorące błogosławione lato.

H.Ch. Andrsen: "Królowa śniegu"
 
 


niedziela, 21 lipca 2013

Laura Esquivel: "Malinche. Malarka słów."

Tworząc powieść, Laura Esquivel poszukiwała inspiracji w losach XVI-wiecznej meksykańskiej tłumaczki i "partnerki życiowej" (a w gruncie rzeczy niewolnicy) hiszpańskiego konkwistadora Hernana Cortesa.
Malintzin, zwana także Malinalli, La Malinche lub Dona Marina, była postacią wywołującą kontrowersje - jedni uważali ją za zdrajczynię rodzimego Meksyku, inni twierdzili, że dzięki niej hiszpański podbój tego kraju był mniej krwawy.
Esquivel kreśli portret Malinalli delikatnie, bez oceniania, dzięki czemu możemy się do niej zbliżyć, a może nawet zrozumieć.
 
Nie będę opisywała wprowadzenia do fabuły, bo sami z łatwością możecie je znaleźć. Skupię się raczej na wrażeniach z lektury.
Losy Malianalli, bez wątpienia, poruszają, zwłaszcza że możemy je śledzić w całości - od narodzin, poprzez dzieciństwo u boku kochającej babki, zdradę matki, życie w niewoli z ograniczoną możliwością wyborów, aż po ostatnie tchnienie.
Powieść została napisana w konwencji realizmu magicznego, stąd wraz Malinche oscylujemy między namacalną ziemią a przestrzeniami metafizycznymi. Przenikamy zasłonę fizyczności, aby zgłębiać sedno. Niewidoma babka, duchowa przewodniczka Malinalli, powie: Straciłam wzrok, bo drażniło mnie, że kształty mnie rozpraszają i nie pozwalają dostrzec istoty rzeczy. Oślepłam, żeby powrócić do prawdy. To była moja decyzja i jestem szczęśliwa, widząc to, co widzę.
W czasie lektury odniosłam wrażenie, że oprócz opowiedzenia historii Malinalli i Cortesa, zamierzeniem Autorki było przybliżenie duchowości i wierzeń rdzennej ludności Meksyku. Niektóre akapity wydają się być wręcz miniwykładami z tej dziedziny, ciekawymi, lecz niekorzystnie wpływającymi na odbiór powieści. Chwilami czułam, jak kolejne porcje informacji przytłaczają i duszą powieściową materię, oddalając od przeżyć głównej bohaterki.
 
Czy wciąż macie ochotę na spotkanie z "malarką słów"? Wybór należy do Was... ;)
 
Ku pamięci:
 
Bóg jest w centrum. Tam, gdzie nie ma żadnego kształtu, żadnego dźwięku, żadnego ruchu. Gdy poczujesz zawrót głowy, usiądź, przestań się ruszać, zamilknij, a napotkasz Pana tam właśnie, w twoim niewidocznym centrum, które cię z nim łączy.

Wszystko wokół niej mówiło i poruszało się. Rzeka, w której robiła pranie, wypełniła powietrze muzyką plusku fal uderzających i kamienie. Do tego dźwięku dochodziły odgłosy wydawane przez ptaki, hałasujące głośniej niż zwykle, żaby, świerszcze, psy i przez samych Hiszpanów, nowych mieszkańców tych ziem, którzy nieśli wszędzie ze sobą denerwujący szczęk zbroi, armat i arkebuzów. Malinalli tęskniła do ciszy, do spokoju. Popol Wuh, święta księga Majów, głosiła, że kiedy wszystko pogrążone było w całkowitym spokoju, w ciemności nocy, w ciemności światła, wtedy właśnie dokonało się stworzenie.
Malinalli potrzebowała takiej ciszy, żeby stworzyć nowe i dźwięczne słowa.

wtorek, 16 lipca 2013

Czasowstrzymywacz lipcowy

Kiedy się śpieszysz,
nic nie widzisz, nic nie przeżywasz,
niczego nie doświadczasz, nie myślisz!
Szybkie tempo wysusza najgłębsze warstwy twojej duszy,
stępia twoją wrażliwość, wyjaławia cię i odczłowiecza.


Ryszard Kapuściński

 
Źródło: http://www.vismaya-maitreya.pl/
 

piątek, 12 lipca 2013

Czytanie jest sexy ;)

W ramach kampanii "Nie czytasz? Nie idę z tobą do łóżka!" lipcowa "Claudia" opublikowała, co o czytaniu mają do powiedzenia osoby znane i (przez niektórych) lubiane. Oto fragment wypowiedzi seksuologa, Andrzeja Depko:
W moich czasach dziewczyny podrywało się "na Łysiaka" albo na "Pieśń nad pieśniami" ze Starego Testamentu. Jak afrodyzjak działały też dyskusje o wyższości "Sztuki kochania" Michaliny Wisłockiej nad "Małżeństwem doskonałym", pierwszym poradnikiem życia intymnego dla par. Oczytanie było wówczas takim samym wabikiem jak atrakcyjny wygląd. Niech ten wabik działa i dziś.
Wspólne czytanie w łóżku, choć często przedstawiane jako wiejąca w związku nuda, może być bardzo erotyczne. Zwłaszcza jeśli pary czytają sobie na głos. Bo seks kryje się między uszami, a nie udami. (Wytłuszczenie pochodzi ode mnie;))
I co Wy na to?
Jeśli po przeczytaniu tego tekstu Wasze zainteresowanie kampanią wzrosło, to zajrzyjcie na stronę:
 http://www.nieczytasz.pl/ .




 

czwartek, 11 lipca 2013

Odpływ

Czasem ból ciała i duszy sprawia, że nawet w lipcu lato wydaje się być odległe.
Chciałoby się krzyczeć: "nie!, nie! cóż to za marne rozdanie losu? a gdzie moja rajska plaża?"
Powiedzenie "tak" takiemu letniemu dniowi wymaga duchowej wspinaczki.
Ale jaki sens miałoby pozostanie w dolinie i tupanie nóżką?
Potupałam zatem, potupałam i skierowałam się ku mojej stromej ścieżynce.

W międzyczasie zebrałam trochę dzikich stokrotek (tuż przy bloku mam najprawdziwszą łąkę) i wstąpiłam do osiedlowej kwiaciarni po róże, aby pokrzepiający bukiet skomponować. Pan Kwiaciarz skarżył się, że na co dzień ludzie nie kupują  kwiatów, a największe ożywienie pojawia się z okazji pogrzebów. Część zamawianych kwiatów zatem musi systematycznie wyrzucać.
Cóż powiedzieć? Celebrujmy życie... zanim żyjemy.

Bliżej nieokreślony Autor wiersza perskiego powiada:

Jeżeli jako cały majątek
pozostaną ci tylko dwa chleby,
sprzedaj jeden z nich
i za kilka groszy
kup hiacyntów,
by nakarmić swoją duszę.




poniedziałek, 8 lipca 2013

Moje rajskie plaże

Hemingway ożywił wspomnienia:


Adriatyk

Morze Czerwone
 
 Morze Czerwone
 
 Morze Czerwone
 
 Bałtyk
 
 Morze Egejskie
 
Morze Czerwone

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...