niedziela, 21 września 2014

Popołudnie w Combray

I za każdą godziną zdawało mi się, że to ledwie przed paroma chwilami biła poprzednia; najświeższa zapisywała się na niebie tuż obok minionej i nie mogłem uwierzyć, aby sześćdziesiąt minut zmieściło się w tym małym błękitnym łuku, który zawierał się między ich dwoma złotymi znakami. Czasami nawet ta przedwczesna godzina wybijała o dwa uderzenia więcej niż poprzednia; była więc jedna godzina, której nie usłyszałem! Coś, co się stało, nie stało się dla mnie. Czas lektury, magiczny niby głęboki sen, oszukał moje urzeczone uszy i zatarł złoty dźwięk na lazurowej powierzchni milczenia. Piękne niedzielne popołudnia pod kasztanem w ogrodzie, starannie oczyszczone przeze mnie z miernych wydarzeń osobistego istnienia, które zastąpiłem pełnym niezwykłych przygód i pragnień życiem na łonie krajobrazu zroszonego strumieniami, wywołujecie jeszcze dla mnie, kiedy myślę o was, owo życie i zawieracie je istotnie przez to, żeście je stopniowo okoliły i zamknęły - podczas gdy ja tonąłem w swojej lekturze i podczas gdy stygł upał dnia - w kolejnym, lekko zmieniającym się i przerosłym listowiem w krysztale waszych milczących, dźwięcznych, pachnących i przejrzystych godzin.

Marcel Proust: "W stronę Swanna"
 
monet_le_djeuner-1
Claude Monet. The Luncheon. 1873. Oil on canvas. Musée d'Orsay, Paris, France

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...