wtorek, 28 maja 2013

Szkatułka pełna opowieści - Anne Bronte: "Lokatorka Wildfell Hall"

Powieść smakowita. Czytelnik, choć częściej - jak ośmielam się szacować - Czytelniczka, może zaczytywać się w listach i dziennikach XIX-wiecznych bohaterów, wtajemniczając się stopniowo w historię szlachetnej Helen, która obdarza miłością pana Huntingtona i postanawia:
 - Tak, tym bardziej będę pragnęła wybawić go od jego własnych niedoskonałości - stworzyć mu możliwość pozbycia się wszelkich defektów, których nabawił się dzięki kontaktom z gorszymi od siebie i pomóc rozbłysnąć jego własnej wrodzonej dobroci.
Uśmiechacie się? Temat stary jak świat i wciąż w nim obecny. Kobieta, która wierzy, że mocą swojej miłości wybawi mężczyznę... Od czego i z jakim skutkiem, przeczytajcie sami.

Z przyjemnością pozwoliłam się ponieść opowieści, zanurzając się w świat XIX-wiecznej angielskiej prowincji.
Moje serce zamarło, kiedy w oddali ujrzałem okazałą rezydencję pośród rozległego, wspaniałego parku - obecnie przystrojonego w zimową szatę. Majestatyczne, pokryte nieskalaną bielą, pagórkowate grunty, które otaczały budynek... strzeliste drzewa uginające się pod ciężarem śniegu i połyskujące na tle szarego nieba... przepastne lasy okalające majątek... tafla zamarzniętego śpiącego jeziora otoczona ośnieżonymi jesionami i wierzbami... - wszystko to przedstawiało frapujący widok, lecz bynajmniej nie dodawało mi śmiałości.
 Nie był to świat baśniowy, ale ludzki, wraz ze wszystkimi realistycznymi blaskami i cieniami. Bohaterowie, walcząc o poprawę losu, będą musieli zmagać się z ograniczającymi i nieprzyjaznymi uwarunkowaniami społecznymi. Taryfy ulgowej nie będzie. Ludzie z krwi i kości, może czasem narysowani nieco grubą kreską.

Lokatorkę Wildfell Hall czytało się świetnie. Z pewnością to zasługa rzetelnie opowiedzianej historii, języka urzekającego swoją staroświeckością... i jeszcze czegoś nieuchwytnego, acz przyciągającego. Tak, między Anną Bronte i mną wystąpiła literacka "chemia".

 







2 komentarze:

  1. Oj wiem coś na temat "chemii" o której piszesz. Siła rażenia wielka. Kocham wszystkie siostry miłością absolutną. Niedługo wrócę do dwóch nowych pozycji jeszcze w Polsce nie wydanych. A potem... czytać będę od początku ;))
    Polecam też serial na podstawie ksiażki można go zobaczyć na YT.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może chodzi o to, że pewien rodzaj wrażliwości jest ponadczasowy. Stąd siła przekazu sióstr Bronte.
    U mnie następna będzie "Jane Eyre".
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...