czwartek, 7 lutego 2013

Spacer w cieniu z Doris Lessing

Tekst został nagrodzony przez Redakcję "Biblionetki" w konkursie na najlepszą recenzję. 
 


 

Trzydziestoletnia Doris Lessing. Spotykamy ją  wraz synkiem Peterem na statku płynącym z Rodezji Południowej do Londynu. Jej kapitał to: sto pięćdziesiąt funtów, rękopis pierwszej powieści pt. "Trawa śpiewa" i kilku nowel oraz dwie skrzynie książek. Doris chce rozpocząć nowy, całkowicie samodzielny rozdział w życiu.
 
Ówczesny Londyn jest miastem surowym i wyczerpanym wojną, a jednocześnie miejscem rodzących się nadziei na stworzenie nowego, lepszego świata. Prężnie rozwija się ruch komunistyczny, do którego pisarka się przyłącza i staje się jego aktywną działaczką. Swój czas dzieli głównie między prowadzenie domu, opiekę nad synem, pisanie i działalność polityczną...  No właśnie, polityka. Autorka pisze, że wahała się, czy nie wyodrębnić oddzielnego rozdziału po tym tytułem, aby niezainteresowani tym tematem (np. ja:)), mogli go ominąć, ale ostatecznie pozostał on integralną częścią książki. Tak jak zaangażowanie w działalność Partii Komunistycznej było nieodłącznym, a może nawet głównym w tamtym okresie elementem jej życia. Lessing brała udział w licznych spotkaniach, wystąpieniach, zjazdach, akcjach. W 1948 roku dotarła nawet do Wrocławia na "Światowy Kongres Intelektualistów" (myślących zgodnie z duchem socjalizmu, rzecz jasna), później do Związku Radzieckiego na zjazd literatów...
 
Aby nie odłożyć książki w tym momencie, musiałam pokonać rosnące znużenie, a później irytację. Starałam się zrozumieć motywy Lessing, bo nie wydały mi się od razu oczywiste. Domyślam się, że zaangażowanie w komunizm wyrosło w jakiś sposób z jej doświadczeń związanych z dyskryminacją rasową w Afryce oraz z przeżyć wojennych... Może było próbą znalezienia swojego miejsca w świecie, poszukiwaniem więzi, przynależności... kto wie... Być może tylko ktoś, kto doświadczył "ducha tamtych czasów" miałby większą jasność.
 
Na początku Autorka pisze, że do Londynu wybrała się, aby żyć w wolny sposób, być sobą... po czym wpada w jakieś "my" - "my" tak myśleliśmy, "my" tak robiliśmy. Co więcej, znów musi "bronić swego prawa do pisania i spędzania czasu na pisaniu", ponieważ partyjni towarzysze poświęcanie się twórczości artystycznej traktują w kategoriach "burżuazyjnej zachcianki", której nie powinno się ulegać. Czytając o zaangażowaniu Lessing w działalność polityczną, miałam wrażenie, że coraz bardziej tracę ją z oczu. Z czasem, bycie w partii zaczyna ją coraz bardziej uwierać, dostrzega dogmatyzm i ograniczenia komunizmu oraz skrywane zbrodnie Stalina, ale dojrzewanie do wycofania zaangażowania było długoletnim procesem... W późniejszym czasie zwróciła się ku duchowym poszukiwaniom, interesowała się religiami Wschodu i Zachodu, a więc może w jakiejś mierze chodziło o poszukiwanie absolutu czy wyższego porządku... kto wie.
 
Po opuszczeniu rewirów politycznych, możemy razem z Lessing poobserwować jak odradza się powojenny Londyn. Miasto wzbogaca się o nowe budynki, restauracje, kawiarnie i teatry; pięknieje i odżywa. Przez kolejne mieszkania, a później dom Doris, przewijają się ludzie z kręgów literackich, teatralnych i związanych z telewizją. W latach 50-tych prowadzenie niezależnego życia towarzyskiego przez rozwiedzioną, samotną kobietę - to novum i akt odwagi. Spotykanych ludzi Lessing portretuje w krótkich anegdotkach, uzupełniając je precyzyjnymi komentarzami. Wydaje się być wnikliwą, a jednocześnie wyrozumiałą, obserwatorką ludzi i ich natury. Jak sama pisała, miała szczególną słabość do osób uznawanych za szalone i trudne, wyczuwała ich zranienia. Miało to również odzwierciedlenie w jej próbach tworzenia związków z mężczyznami, związków burzliwych, wypełnionych skrajnymi emocjami, nie niosących ukojenia.
 Z czasem dystansuje się wobec pociągu do mocnych wrażeń. Możemy o tym przeczytać w wierszu "Wyspy". Nie, nie będę opierać się chęci umieszczenia go w całości:) :
 

Legendarne wyspy wszystkie są wspaniałe,
Lecz zbyt wielki podmuch od nich każe ci zgadywać,
Czy włada nimi anioł, czy diabeł.
Zbliżaj się małymi kroczkami, to właściwa droga,
Podczas gdy matczyne dłonie pielęgnują dziecko
Lub sadzą nowe kwiaty.
 
Gdy życie pulsuje zbyt mocno,
Obiecując więcej, niż przyjmie mój umysł,
Przychodzi letarg i obezwładnia,
Zalewając przebłyski światła
Brudną magmą snu.
I moje dobre, mądre ręce
Wygładzają biel pościeli, naciągając kołdrę.
 
Kiedyś sądziłam: codzienne zbieranie małych uczynków
To pokarm dla stępienia serca,
A naprawdę ożywcza dieta to przemoc i żal.
Teraz każdym oddechem powstrzymuję szał skrajności,
By dokonało się to, co musi: tutaj.
Po wojnie zaś cierpliwość pilnuje granic,
Spokojnie wchodzi przyjaciel, a moje uczone przez czas dłonie
Mieszają ciasto na chleb, porządkują zniszczony dom.




Pośród zmieniających się miejsc zamieszkania, urywanych relacji, przemijających fascynacji i różnych "duchów czasów", które nieraz wydają się porywać Doris, pisanie jest lądem najstabilniejszym i nieprzemijającym. Obecnym od początku:

(...) siedziałyśmy na łóżku w internacie i dyskutowałyśmy, czym zostaniemy, a ja oznajmiłam, że zamierzam być pisarką. Miałam wtedy dziesięć czy jedenaście lat.

Doris Lessing ma idealistyczne podejście do pisania, tworzy przede wszystkim z wewnętrznej potrzeby, aby bardziej rozumieć siebie i otaczający świat. Pisząc coś na zamówienie w celu zarobienia pieniędzy, na przykład adaptacje telewizyjne, doświadcza moralnych skrupułów.
Czytając "Spacer w cieniu" możemy prześledzić w jakich okolicznościach i w jaki sposób rodziły się kolejne powieści, opowiadania, sztuki i adaptacje telewizyjne. Podpatrujemy, jak codzienne wydarzenia przenikają do tkanki utworów, na przykład rozmowy z przyjaciółką w kuchni pierwszego londyńskiego mieszkania znalazły swoje miejsce w "Złotym notesie". Jednocześnie Lessing podkreśla, że tworzenie literatury nie polega na prostym opisaniu doświadczeń własnych czy innych osób, a czytanie - na doszukiwaniu się faktów z autobiografii autora. Ważne jest, w jaki sposób autor je opracowuje, przetransformowuje w nową formę, wzbogacając o kolejne znaczenia. W niektórych fragmentach swojej autobiografii, Doris Lessing uchyla nieco rąbka tajemnicy i możemy spotkać ją w toku procesu twórczego. Osobiście uważam je za jedne z najbardziej interesujących. To jakby wejść do wnętrza muszli i podpatrywać, jak z ziarnka piasku powstaje perła.
Cenię prozę Doris Lessing za piękno zdań, wnikliwość i precyzję w przedstawianiu ludzkiego świata, ale kiedy dłużej obcuję z jej pisaniem, czuję się trochę zmęczona. Przypuszczam, że ma to związek z jej, w dużej mierze, analitycznym i intelektualnym podejściem do opisywanych tematów. Trochę chłodnym, ale bez wątpienia wzbogacającym.
 
 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...