niedziela, 17 lutego 2013

Prosto z kina - "Poradnik pozytywnego myślenia"

Dzisiaj parę świeżych wrażeń z filmu pt. "Poradnik pozytywnego myślenia".
Do zakupu biletu skusiły mnie obijające się gdzieś w związku z filmem  hasła takie jak: komedia, nominacje do Oskara, dobrze oddane zaburzenia psychiczne...
Filmowa historia zaczyna się tak: Młody żonaty mężczyzna (Bradley Cooper), cierpiący na chorobę afektywną dwubiegunową, po ośmiu miesiącach pobytu w szpitalu psychiatrycznym wraca do domu rodziców i musi zmierzyć się z nową sytuacją życiową - stratą pracy i odejściem żony. Pogodzenie się z tym drugim na początku jest poza jego emocjonalnym zasięgiem, więc podejmuje walkę o odzyskanie relacji. Idea walki jest mniej więcej taka: "jeśli tylko będę trochę lepszy, popracuję nad sobą, udoskonalę to i owo (schudnę, będę bardziej oczytany, bardziej zrównoważony), to ona do mnie wróci..." I mógłby tak pracować nad sobą w nieskończoność... gdyby nie spotkał Tiffany (Jennifer Lawrence).
Ci, którzy zgodnie z kinowym opisem spodziewają się zobaczyć lekką komedię romantyczną, mogą się nieźle zaskoczyć, zwłaszcza w pierwszej połowie filmu. Po kilku scenach prezentujących klimat życia w rodzinie obarczonej problemami psychicznymi, w sali kinowej można było usłyszeć pomruki i zaskoczone pytania części widzów: "co to jest?". Nie tego oczekiwali. Niemniej, nie zauważyłam, aby ktoś salę opuścił. Później robi się nieco lżej, można się pośmiać, a i kropla romantycznego lukru się pojawi.
Dlaczego warto film zobaczyć?
Po pierwsze, dla poszerzenia swojego horyzontu, chociaż w jakimś stopniu, o perspektywę rodziny próbującej radzić sobie z problemami natury psychicznej. Dla mnie był to obraz trochę bolesny, trochę ciepły i wzruszający. Wiarygodny.
Po drugie, dla przypomnienia sobie paru prawd o miłości i ćwiczenia się w lubieniu tego, co niedoskonałe (jeśli ktoś jest w tym dobry, to ten podpunkt może pominąć, ale film i tak warto zobaczyć:) ).
Po trzecie, dla przeżycia całej gamy emocji wraz z bohaterami filmu. Rozpiętość jest duża, bo w obrazie filmowym przenika się komedia i dramat.
Po czwarte, dla Roberta De Niro w roli ojca.
W mojej ocenie, to powody wystarczające.
Ps: W tematyce i w klimacie film przypomina trochę "Małą Miss" (2006).
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...