środa, 3 kwietnia 2013

Pokusa okazała się silniejsza... - Peter Prange: "Złodzieje nieba"

Jakiś czas temu pisałam o atrakcyjnej okładce powieści i o swojej doń nieufności... W końcu zdecydowałam się na zakup. Poza pełną uroku okładką, zaletą książki jest niewątpliwie papier w odcieniu écru oraz zszywane strony. Bardzo przyjemny przedmiot.

 
Ale przejdźmy do sedna. "Złodzieje nieba" to prawie pięciusetstronicowa historia spotkania, rodzenia się miłości oraz dalszych losów dwojga artystów - Laury i Harrego. Kiedy się poznają, ona jest jeszcze nieświadomą w pełni swojego talentu studentką sztuk pięknych, on - uznanym i uwielbianym, szczególnie przez kobiety, malarzem. W gorących czasach, tuż przed wybuchem II wojny światowej, Laura porzuca studia oraz rodziców i udaje się do Paryża, aby żyć i tworzyć z Harrym...
 
Co ciekawe, powieść, jak podaje Prange, została zainspirowana autentyczną historią malarzy: Leonory Carrington (1917-2011) oraz Maxa Ernsta (1891-1976), ale nie aspiruje do roli biografii, w większej mierze jest swobodnym wytworem fantazji autora. Bez wątpienia przedstawiona historia jest interesująca i dotyka podstawowych istotnych tematów, takich jak miłość, sztuka czy kondycja psychiczna człowieka. Jednocześnie jej potencjał, moim zdaniem, nie został całkowicie wykorzystany. Wszystko jest trochę spłaszczone, uproszczone, momentami niewiarygodne... jakby forma nie zdołała unieść od ziemi tej "skrzydlatej", bogatej treści. Miało porywać, a znużyło.
 
Czasem człowiek potrzebuje pozwolić się uwieść, nawet gdy z góry przeczuwa, że to droga na manowce... Tak było ze mną i "Złodziejami nieba" ;). 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...