Pokazywanie postów oznaczonych etykietą między książkami. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą między książkami. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 23 kwietnia 2015

Dzień Książki w "Krainie Chichów"

- Którą z książek ojca lubi pan najbardziej?
- "Krainę Chichów".
- A dlaczego?
Podniosła z końca stołu jajowaty szklany przycisk do papieru i turlała go z ręki do ręki.
- Bo nikt inny nie zbliżył się do mojego świata. (...)
- Czytanie książki jest, przynajmniej dla mnie, jak podróż po świecie drugiego człowieka. Jeżeli książka jest dobra, czytelnik czuje się w niej jak u siebie, a jednocześnie intryguje go, co mu się tam przydarzy, co znajdzie za następnym zakrętem.
A jeżeli książka jest marna, przypomina przeprawę przez Secaucus w New Jersey: cała okolica cuchnie i człowiek żałuje, że w nią w ogóle zabrnął, ale skoro już tak się stało, zamyka okna i oddycha ustami, żeby jakoś dotrwać do końca.
(...)
- Czy to znaczy, że każdą książkę czyta pan do końca?
- Tak, przyznaję, to okropna wada. Nawet jeżeli mam do czynienia z najgorszą szmirą, kiedy już raz zacznę czytać, tkwię na haczyku, aż dobrnę do końca.

                                                                                                                              Jonathan Carroll

piątek, 11 października 2013

piątek, 12 lipca 2013

Czytanie jest sexy ;)

W ramach kampanii "Nie czytasz? Nie idę z tobą do łóżka!" lipcowa "Claudia" opublikowała, co o czytaniu mają do powiedzenia osoby znane i (przez niektórych) lubiane. Oto fragment wypowiedzi seksuologa, Andrzeja Depko:
W moich czasach dziewczyny podrywało się "na Łysiaka" albo na "Pieśń nad pieśniami" ze Starego Testamentu. Jak afrodyzjak działały też dyskusje o wyższości "Sztuki kochania" Michaliny Wisłockiej nad "Małżeństwem doskonałym", pierwszym poradnikiem życia intymnego dla par. Oczytanie było wówczas takim samym wabikiem jak atrakcyjny wygląd. Niech ten wabik działa i dziś.
Wspólne czytanie w łóżku, choć często przedstawiane jako wiejąca w związku nuda, może być bardzo erotyczne. Zwłaszcza jeśli pary czytają sobie na głos. Bo seks kryje się między uszami, a nie udami. (Wytłuszczenie pochodzi ode mnie;))
I co Wy na to?
Jeśli po przeczytaniu tego tekstu Wasze zainteresowanie kampanią wzrosło, to zajrzyjcie na stronę:
 http://www.nieczytasz.pl/ .




 

sobota, 18 maja 2013

Wiersze majowe

 
Wydaje się, że było to jeszcze pod koniec kwietnia. W sobotni poranek wybrałam się na spacer po mieście w poszukiwaniu nieśmiałych początków wiosny i nagle poczułam, że nie tylko słońca i zieleni jestem głodna, ale że potrzebuję słów. Nie jakichkolwiek, ale lekkich, uskrzydlonych, zdolnych do unoszenia w inny wymiar. Proste. Chodziło o poezję.
 
Wiedziona tą nieodpartą potrzebą, udałam się do księgarni i antykwariatu, znajdujących się w tym samym budynku. Czarno-biała terakota, stare schody z przetartą poręczą, przestronne wnętrza i łukowate okna wychodzące na park sprawiają, że lubię tam być. Wziąwszy pod uwagę, że księgarnie służą raczej do kupowania niż do zwiedzania, zabrałam się do rzeczy, to jest skierowałam się do półki z poezją. A tam głównie Miłosz, Szymborska... Jak się nie jest noblistą, to trudno na półki księgarskie trafić. Ostatecznie zdecydowałam się na: "Jej portret. Najpiękniejsze wiersze i piosenki" Jonasza Kofty, który już dawno wpadł mi w oko, a teraz stałam się jego szczęśliwą posiadaczką. Elegancka okładka, papier écru i wszyta zakładka zapraszają do poddania się urokowi słów.
 
Książkofile wiedzą, że trudno poprzestać na jednym egzemplarzu i na pewno zrozumieją, dlaczego po wyjściu z księgarni wybrałam się do biblioteki;). Tam asortyment był znacznie bogatszy. Zupełnie spontanicznie sięgnęłam po opasłe tomiszcze wierszy Leśmiana, sfatygowaną nieco antologię angielskich i amerykańskich wierszy miłosnych w wyborze i przekładzie Stanisława Barańczaka oraz cieniutki zbiorek utworów Konopnickiej - nie, nie o krasnoludkach i innych stworzeniach leśnych, ale o miłości, a może raczej o jej poszukiwaniu.
 
I tak z kilogramem wierszy pod pachą ustawiłam się w kolejce do sfinalizowania bibliotecznej transakcji. Przede mną stało dwóch panów w wieku zdecydowanie dojrzałym, każdy z serią Harlequinów w dłoniach. "?" - pomyślałam. Ich zamiłowanie do romansów szybko się wyjaśniło, kiedy jeden zwrócił się do drugiego z poradą, zerkając jednocześnie porozumiewawczo w moją stronę: "niech pan wypożyczy z tej serii, tu jest więcej momentów". Kto kiedykolwiek czytał książkę z serii Harlequin, wie o jakie momenty chodzi. Jeśli wciąż nie macie żadnych skojarzeń, sprawdźcie to osobiście. Koniecznie;).
 
Puenta? Najważniejsze, że czytelnictwo kwitnie, zgodnie z indywidualnymi potrzebami czytelników. A o potrzebach się nie dyskutuje, tylko je zaspokaja. I tyle;)

Viktor Frankl o książkach

Refleksyjnie mi dzisiaj: 
 
Wrzuceni w skafander psychofizyczności, w świat, w życie - idziemy.
Często w towarzystwie innych, ale ostatecznie - sami.
Mniej ważne którędy, istotniejsze - dokąd.
Poszukiwacze sensu.
 
Jeśli kiedykolwiek zgubiliście drogę i poczuliście dezorientację, serdecznie polecam Wam lekturę książki autorstwa Viktora Frankla (1905-1997), wiedeńskiego lekarza i psychoterapeuty, pt. "Człowiek w poszukiwaniu sensu". Osoby, która znajduje się w wąskim gronie moich autorytetów.
Przygotowując się do wykładu, trafiłam na cytat, który wydaje się idealnie pasować do bloga szukaniu słów poświęconemu:
 Znamy kogoś, kto posłany do obozu koncentracyjnego usiłował przemycić tam gotowy do druku rękopis książki, dzieło swego życia, aby je uratować dla lepszych czasów. Jednakże nie udało mu się, rękopis przepadł i nie było żadnych widoków na to, by książka mogła się kiedykolwiek ukazać. W tej skrajnej wewnętrznej udręce człowiek ten przekonał się sam na sobie, że ostatecznie ważniejsze jest, by żył, cierpiał i umarł zgodnie z tym, co napisał, aniżeli to, by książka ta się ukazała.
W ogóle z pisaniem książek rzecz ma się tak: napisać książkę to rzecz niewielka - żyć to sprawa ważniejsza; jeszcze więcej znaczyłoby napisać dzieło, według którego by żyć można. A jakże ważne byłoby żyć tak, żeby można było o tym napisać dzieło!
                                                                                                  V. Frankl: "Homo patiens" (s.83)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Dzienniki Beatrix Potter

Na wypadek, gdyby kiedyś zajrzał tu jakiś bezinteresowny Darczyńca, który z bliżej nieokreślonych powodów zwykł czynić ludziom książkowe podarki, oznajmiam, że byłabym bardzo ukontentowana z poniższych:

Prezent nr 1
 
 
Prezent nr 2
 
 
Aby nie komplikować ewentualnemu Darczyńcy życia, podpowiem, że można je zakupić tu: www.amazon.com .
                                                                              Z poważaniem
                                                                                 roug-ette ;)

sobota, 2 marca 2013

Nie oceniać po okładce?

Ostatnio, gdzieś w internetowej księgarni, poczułam się nęcona. I to w dwójnasób. Z jednej strony swój czar rozsiewała książka pt. "Złodzieje nieba": "Chodź, chodź, opowiem Ci o miłości, tej jedynej i prawdziwej... i o sztuce... i o Paryżu... czy może być piękniejsze połączenie? Zobacz, jakie niebo...". Z drugiej - coś zamigotało świetliście, szepcząc: "Ogrzeję cię. Tak tu ciepło i przyjaźnie... Poczujesz się jak w domu..." To była "Herbaciarnia Madeline". Zatrzymałam się, popatrzyłam... i odeszłam, przechodząc do zaplanowanych wcześniej zakupów.
 
Uczę się na doświadczeniach. Jakiś czas temu, zachęcona pozytywnymi opiniami z sieci oraz zmysłową okładką, skusiłam się na "magiczną" powieść Eric Morgenstern pt. "Cyrk nocy"... i dupa. Żadnej czytelniczej chemii;). Pojawiło się natomiast żółte, ostrzegawcze światło: "Uważaj, aby z Czytelniczki nie stać się Konsumentką". Jedni w książkach poszukują duszy, piękna... dla innych to tylko interes, jak każdy inny - z obowiązkową dbałością o atrakcyjne opakowanie produktu i odpowiednią reklamę.
 
I tak, wiedziona ostrożnością, zamieszczę tu jedynie okładki "uwodzicielek". Może kryje się za nimi coś więcej, ale nie uwierzę, zanim nie przeczytam chociaż fragmentu. A tymczasem niech cieszą oczy moje i Odwiedzających, w końcu taka ich rola;) :
 
 
 
 
 Idąc okładkowym tropem, przypomniał mi się przypadek odwrotny, to znaczy, kiedy piękną poetycką powieść Virginii Woolf pt. "Fale" wydano na żółtym, grubym papierze oprawionym w szaroburą okładkę z czarnobiałym zdjęciem głowy Autorki. Hmm... na jej miejscu, chyba pokusiłabym się o chwilowy powrót zza grobu i postraszenie wydawcy... Oto dowód:
 
 
Najpiękniejsze egzemplarze książek to te, w których forma harmonizuje z treścią, a najbardziej, najbardziej na świecie lubię te ilustrowane przez samych Autorów i Autorki:). Być może poświęcę im jeden z kolejnych wpisów.
A jakie są Wasze okładkowe typy? Czy macie swoje okładki-piękności, okładki-uwodzicielki i okładki-koszmary?

piątek, 1 marca 2013

Wiosna w bibliotece

Postanowiłam trochę życia tchnąć w moją bibliotekę i w tym celu udałam się do antykwariatu. Wprawdzie zarzekałam się już kilka razy, że ze względu na żenująco niskie stawki oferowane nawet za prawie nowe książki, już nigdy tam nic nie oddam... ale niechęć do przekształcenia biblioteczki w książkograciarnię okazała się silniejsza. No i więcej wolnej przestrzeni by się przydało...
Wyselekcjonowałam zatem dziesięć woluminków (jedenasty w locie przechwycił A. z intencją przeczytania) i udałam się do antykwariatu. Pani za ladą była zainteresowana wszystkimi, a kiedy podała oferowaną kwotę, to w pięty mi poszło. Hmm.. , przestrzeni na negocjacje to raczej tam nie było: ''Bierz, co dajemy lub znikaj". No to zdecydowałam się na sfinalizowanie tej jakże mało satysfakcjonującej transakcji, ale przed zniknięciem zatrzymałam się przed antykwarycznymi półkami i kupiłam małe co nieco. Wydałam całą zarobioną kwotę... taka ze mnie bizneswoman;)
A oto zdobycze:
1. Zbiór opowiadań Ursuli K. Le Guin.
2. "Julie and Julia" Julie Pawell.  (Stała się kanwą do scenariusza filmu o tym samym tytule. Polowałam na nią od dawna. Mój egzemplarz jest w oryginalnej wersji językowej. Bez słownika się nie obejdzie...)
3. I perełka: "Samotnia" Dickensa z 1975 roku; ilustrowana. (Już czytam...)
 

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...