- Którą z książek ojca lubi pan najbardziej?
- "Krainę Chichów".
- A dlaczego?
Podniosła z końca stołu jajowaty szklany przycisk do papieru i turlała go z ręki do ręki.
- Bo nikt inny nie zbliżył się do mojego świata. (...)
- Czytanie książki jest, przynajmniej dla mnie, jak podróż po świecie drugiego człowieka. Jeżeli książka jest dobra, czytelnik czuje się w niej jak u siebie, a jednocześnie intryguje go, co mu się tam przydarzy, co znajdzie za następnym zakrętem.
A jeżeli książka jest marna, przypomina przeprawę przez Secaucus w New Jersey: cała okolica cuchnie i człowiek żałuje, że w nią w ogóle zabrnął, ale skoro już tak się stało, zamyka okna i oddycha ustami, żeby jakoś dotrwać do końca.
(...)
- Czy to znaczy, że każdą książkę czyta pan do końca?
- Tak, przyznaję, to okropna wada. Nawet jeżeli mam do czynienia z najgorszą szmirą, kiedy już raz zacznę czytać, tkwię na haczyku, aż dobrnę do końca.
Jonathan Carroll
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz