Licho przynależy do życia, więc prawdopodobieństwo, że kiedyś się na nie natkniemy, wydaje się być stuprocentowe.
Może przybierać różne formy. To, które spotykam, jest takie sympatyczne. Uśmiecha się mile, okazuje zainteresowanie i podziw, przytulić nawet może. I byłoby tak przyjemnie, gdyby nie ta zimna ciężka kula pojawiająca się nagle w okolicach żołądka.
Licho bacznie na ciebie zerka, słucha uważnie... bo robi research, zbiera materiały do wielkiej mistyfikacji. Przekonasz się o tym jutro, kiedy przypadkiem będzie miała (tak, mówię o lichu w żeńskiej postaci) taką samą fryzurę, buty, a nawet gestykulację i ton głosu zbliżony do twojego. W dyskusji zacytuje twoje opinie, które wypracowałaś na drodze wieloletnich doświadczeń, tylko zapomnie dodać, że cytuje. Raczej zaprezentuje je jako własne. Zgadnij, dokąd pojedzie na wakacje...
Licho jest bezkształtnym, galaretowanym organizmem z wyodrębnionymi narządami takimi jak: przyssawka oraz oczy (dwie sztuki). Przyssawka umożliwia przymocowanie się do ludzkiej istoty w celu wydobycia z niej tego, co wartościowe i oryginalne. Następnie wyssane treści są prezentowane jako własne i licho może zaistnieć w otaczającym środowisku. Oczy licha służą wypatrywaniu obiektów do wysysania oraz obserwowaniu wrażenia, jakie licho wywiera na innych. Kiedy wytropią w tobie słabość, zapalają się w nich iskierki satysfakcji.
Oto licho w zarysie.
Kto je spotkał, wie, o czym mówię...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz