wtorek, 29 stycznia 2013

Michael Cunningham - "Godziny"

Tak sobie myślę, że książki, które nas naprawdę poruszyły, wchodzą do umysłu, do serca i żyją tam własnym życiem. I na dodatek od czasu do czasu mówią:), nie przypadkiem. Dzisiaj przypomniał mi się fragment z "Godzin":
Tak, myśli Clarissa, czas, żeby ten dzień się skończył. Urządzamy przyjęcia, opuszczamy rodziny, żeby wieść samotne życie w Kanadzie; nie szczędzimy trudu, by pisać książki, które i tak nie zmienią świata, niezależnie od tego, ile włożono w nie talentu i wysiłku, najbardziej szalonych nadziei. Żyjemy, robimy to, co robimy, potem kładziemy się spać - to takie proste i takie zwyczajne. Niektórzy wyskakują z okna, inni się topią czy zażywają zbyt dużo pigułek; znacznie więcej spośród nas ginie w wypadkach; a większość, zdecydowana, jest powolnie trawiona przez choroby lub, jeśli ma trochę szczęścia, tylko przez czas. Na pocieszenie pozostaje jedno: godzina w tym czy w tamtym miejscu, kiedy nasze życie, na przekór wszelkim przeciwnościom i oczekiwaniom, otwiera się nagle przed nami, dając to, co zawsze istniało w naszej wyobraźni, chociaż wszyscy z wyjątkiem dzieci (a może nawet i one) zdajemy sobie sprawę z tego, że po tych godzinach nieuchronnie nadejdą następne, znacznie bardziej ponure i trudne. A jednak lubimy to miasto, cieszymy się porankiem, ponad wszystko żywimy nadzieję na więcej. Bóg jeden wie, dlaczego tak je kochamy.
Książkę "Godziny" czytałam kilka lat temu i dwukrotnie widziałam ekranizację pod tym samym tytułem. Obie godne polecenia i zasłużenie, moim zdaniem, obsypane nagrodami. Najpierw była powieść Cunninghama inspirowana Virginią Woolf i jej "Panią Dalloway". Powieść - warkocz spleciony z losów trzech kobiet: Virginii Woolf (pisarki), Clarissy (Pani Dalloway przeniesionej w czasie) oraz Laury Brown (postaci wykreowanej przez Autora). Ciekawy miks:). Towarzyszymy bohaterkom w kilku momentach życia i te momenty są jak okna, przez które możemy zajrzeć do ich wnętrza. Możemy poczuć przez chwilę wielowymiarowość życia, schodząc pod powierzchnię z pozoru banalnych zdarzeń czy zachowań i odkrywając, że za każdym kryje się jakieś znacznie. Idziemy w stronę sedna, a ono nie daje się do końca uchwycić. Pozostaje wciąż nęcącą tajemnicą... dlatego prawdopodobnie do lektury "Godzin" wrócę.
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...