Lusia to bardzo grzeczna osóbka: śliczna, czysta i nie zabierająca głosu
bez pytania. Nikomu nie sprawia kłopotu, a wręcz staje się źródłem zadowolenia
rodziców. Bo czyż nie tego oczekuje się od idealnej dziewczynki? I wszystko
toczyłoby się gładko i różowo, gdyby któregoś dnia nie zniknęła:
Ale Lusia utknęła w ścianie
i kiedy próbowała wołać,
nie udawało jej się.
Bo wyrazy utknęły w głosie.
A buzia utknęła w uśmiechu.
A uśmiech umiał się tylko
uśmiechać.
Czy ktoś przyjdzie jej z pomocą?
Lusia będzie musiała wziąć sprawy w swoje ręce...
Lekturę "Grzecznej"
polecam wszystkim małym i dużym kobietom ku przestrodze i inspiracji, jak nie
wpaść w szufladkę istoty spełniającej oczekiwania otoczenia.
Warto czytać
dziewczynkom (wszak to książka z założenia dla dzieci) w celu modelowania
zdrowych postaw i nie ulegania pseudo prawdom, że "złość piękności
szkodzi".
Doskonała alternatywa dla
Kopciuszka, Śpiących Królewien i innych niewieścich postaci ufnie oczekujących
na wybawienie ze strony Księcia.
Bo co się stanie, jeśli Książę będzie się
ociągał? Nie podejmie swojej misji, bo zatraci się w dworskich zabawach? Albo
zwyczajnie zabraknie mu odwagi?
Można wtedy całe życie spędzić czekając
zamkniętą w wieży tudzież w kuchni - wygarniając popiół. A czas
płynie...
Opowieść o Lusi kojarzy mi się z baśnią braci Grimm pt.
"Dziewica Milena", w której to tytułowa bohaterka samodzielnie od wewnątrz
rozbiera swoją wieżę (no, z małą pomocą panny służącej). Tylko co wtedy do zaoferowania będzie miał Książę?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz